czwartek, 11 kwietnia 2013

Kącik Sportowy

W drugim sobotnim spotkaniu 21 kolejki T-Mobile Ekstraklasy Śląsk Wrocław na własnym stadionie podejmował Górnika Zabrze. WKS wygrawszy spotkanie, awansowałby na trzecie miejsce w tabeli, promujące grą w europejskich pucharach oraz udowodnił, że porażka z Bełchatowem była tylko wypadkiem przy pracy.
We wrocławskiej ekipie względem ostatniego spotkania nastąpiło aż pięć zmian! Pauzującego za nadmiar żółtych kartek Marcina Kowalczyka zastąpił rozgrywający dopiero pierwsze spotkanie w rundzie wiosennej Rafał Grodzicki, z kolei niegrającego za czerwoną kartkę bramkarza Mariana Kelemena zastąpił Rafał Gikiewicz. EricMouloungui - nadzieja wrocławskiego zespołu, oraz Sylwester Patejuk zagrali pierwszy raz w podstawowej jedenastce w obecnej rundzie.Pozytywną niespodzianką był brak Dalibora Stevanovića, a słabo grającego Krzysztofa Ostrowskiego zastąpił wychowanek
WKS-u Tadeusz Socha.
Warto wspomnieć, iż w poprzednim starciu tych dwóch drużyn Górnik rozgromił Śląsk 4:1.
W tamtym spotkaniu reprezentant Burkina Faso „Prezes” Nakoulma dwa razy trafił do wrocławskiej bramki. To właśnie jego najbardziej powinni się obawiać gracze Śląska.
Stadion Miejski świecił pustkami. Fanów gospodarzy było zaledwie 12 tysięcy - to dość mało, ponieważ obiekt jest w stanie pomieścić ponad 40 tysięcy. Sektor gości był praktycznie wypełniony do ostatniego krzesełka.
Rozpoczynał Śląsk. Pierwsze piętnaście minut należało zdecydowanie do drużyny z Wrocławia.
Najpierw sytuację miał EricMouloungi, a kilka minut później Waldemar Sobota, który strzelał niecelnie. Stopniowo do głosu zaczęła dochodzić drużyna z Zabrza. W 24 minucie Magiera niebezpiecznie dośrodkował do „Prezesa”, który oddał strzał na bramkę Gikiewicza, lecz bramkarz nie dał się zaskoczyć.
W 33 minucie kapitalnie z 20 metrów strzelał Mouloungi, Skorupski z trudem wybił na rzut rożny.
Stare piłkarskie porzekadło się sprawdziło - niewykorzystane okazje lubią się mścić. Po złym wybiciu Kokoszki piłka trafiła pod nogi Aleksandra Kwieka, który dograł do Nakoulmy, a ten uderzeniem „fałszem” pokonał Rafała Gikiewicza.
Drużyna Śląska po przerwie na boisko wyszła bardzo zmotywowana.
I już w 55 minucie była okazja - po rzucie rożnym Mili Kaźmierczak trafił w słupek.
Lecz co się odwlecze, to nie uciecze. Mouloungui dogrywał do Mili, a ten popisał się precyzyjnym strzałem zza pola karnego. Skorupski bez szans. Kapitan WKS-u wyrównuje.
W 59 minucie kontuzji nabawił się strzelec gola dla Górnika, zmienił go Grzegorz Bonin.
Śląsk dążył do strzelenia kolejnej bramki .Okazja była w 65 minucie, kiedy Sobota dogrywał piętą do Mouloungiego, a ten trafił prosto w bramkarza Górnika.
Brak Nakoulmy był widoczny. Bo to właśnie on napędzał akcje drużyny z Zabrza.
W 86 minucie Zahorski uderzał na bramkę Gikiewicza - piłka przeleciała tuż obok słupka.
W 89 minucie Piotr Ćwielong, który na boisko wszedł w drugiej połowie, swoim dryblingiem wkręcił obrońców Górnika w murawę, po czym wpakował piłkę do bramki.
Mecz zakończył się wynikiem 2:1. Śląsk z 35 punktami przynajmniej do poniedziałku będzie plasował się na trzeciej pozycji w tabeli.


                                                                                              Mikołaj Id