Cześć!
Niedawno obchodziła swoje urodziny Janis Joplin. Gdyby żyła, byłyby to Jej 70 urodziny. Niestety należy do niesławnego „Klubu 27”. Uważam, że nie jest przypadkiem fakt, iż w wieku lat 27 tragicznie się umiera. Joplin została Legendą, tak jak Morrisson czy Hendrix. Dokonała przełomu w muzyce, złamała liczne bariery!
Zawsze się tak ekscytuję, gdy o Niej wspominam. Być może dlatego, że bardzo lubię Jej repertuar. Jeśli jesteście zainteresowani lub słuchacie Joplin, proponuję Wam odwiedzenie strony internetowej „www. janis.republika.pl”. Znajdziecie tam naprawdę dużo ciekawostek, dowiecie się chyba wszystkiego o Jej życiu. Niezwykle barwna postać zostawiła po sobie wspaniałe piosenki. Wciąż ma wielu miłośników, choćby nawet takich jak ja. Nie będę oryginalna, jeśli podam Wam znane tytuły piosenek. Wokalistka ma chrapliwy głos, więc nie zraźcie się, kiedy Ją usłyszycie. A teraz moje propozycje:
Move Over
Summertime
Myślę, że przypadną Wam do gustu. Szczególnie Kozmic Blues. To moja ulubiona piosenka.
Na koniec opowiem Wam pewną historię z mojego życia. Dla mnie to było coś w rodzaju tragicznej komedii. Ale sami oceńcie sytuację.
Pewnej niedzieli, nie mając co robić, słuchałam mojej płyty Megadeth „Youthanasii”. Dostałam ją od koleżanki i wciąż się nią zachwycałam (jak każdą płytą tego zespołu XD). Ponieważ nie mogłam znaleźć miejsca, na którym mogłabym zawiesić wzrok, wodziłam oczami po suficie i stercie płyt rodziców obok zestawu Stereo.
I nagle… Patrzę i patrzę, po prostu nie wierzę. Przede mną leży ponoć najbardziej „Tró Metalowy” album – Metallica „reLOAD”. Nigdy wcześniej nie miałam styczności z tą płytą, więc się ucieszyłam, że jej posłucham. Otwieram opakowanie z dumą i…
Ku mojemu zdziwieniu zamiast krążka- pusto. Prędko przeszukuję wszystkie opakowania, jakie są obok mnie. Wręcz zrozpaczona po półgodzinnej inspekcji pytam mamę, gdzie jest płyta, skoro jest opakowanie. Takie oczywiste pytanie, a mama i tak nie wiedziała. Dobrze, zatem pytam tatę. W odpowiedzi uzyskuję informację, że dostaliśmy to opakowanie tylko do przechowania jakiejś innej płyty, ale niekoniecznie tej Metalliki… A ja się tak cieszyłam. Na szczęście posiadam Internet…Byłam bardzo zawiedziona. Ale z tej historii płynie morał – Nie wolno się cieszyć za wcześnie, bo potem możemy się rozczarować. Tak czy inaczej, historię z „zaginioną płytą” uważam za zabawny epizod z mojego życia. Następnym razem będę złej myśli i będę miło zaskoczona!
Magda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.