W długi weekendowy dzień z
pewnością stawialiście trudne pytanie: „Co teraz robić?” Oczywiście, przecież
można poczytać książkę, pograć w coś na komputerze, z rodziną, pouczyć się, ale
czy to nie jest „zbyt mainstreamowe”, nie chcielibyście zrobić czegoś innego
niż zwykle, innego niż wszyscy? W poniższym artykule postaram się Wam
podpowiedzieć, co i jak można robić, a w kolejnych częściach cyklu przybliżę
jeszcze więcej ciekawych propozycji.
Na początek to, co ja uważam za jeden z najlepszych sposobów
na spędzanie wolnego czasu, a przy tym nie potrzeba dużo sprzętu, wystarczy
rower. Jazda na rowerze to nie tylko jazda do sklepu po bułki ani niedzielne
wycieczki, które przypominają niedzielne spacery. Na zwykłym rowerze górskim
(na każdym innym też, ale górski jest do tego znacznie lepszy) można robić
wiele ciekawych rzeczy! Widzieliście kiedyś, jak ktoś jedzie na jednym kole i
zastanawialiście się jak on to robi...? Wiecie jak? Wstał, wsiadł na rower i
zaczął jechać. Oczywiście, do tego trzeba trochę wprawy, ale wszystkiego da się
nauczyć z internetu (sam jestem samoukiem, i drugie tyle, co na parkingach,
spędziłem na forach, czytając porady). Jeśli jazda w streecie (skakanie,
wykonywanie tricków na przeszkodach miejskich, takich jak murki, poręcze,
schody) was nie interesuje, zawsze można spróbować z dirtem! Do tego trzeba
więcej odwagi i samozaparcia, bo bez strat się nie obejdzie... A mała hopa
(rampa) widziana z góry (tam, skąd bierze się rozpęd) jest widokiem
przerażającym. Ale po pierwszym, drugim skoku chce się tylko skoczyć jeszcze
raz! Te 2-3 sekundy to najlepsze sekundy tego dnia! Trzeba umieć zapanować nad
rowerem, znać podstawy jazdy po hopach itd. itd. Do dirtu warto mieć też przystosowany
rower, tj z inną geometrią ramy, dobrym amortyzatorem i kołami, inne po prostu
się złamią (pęknie rama i tyle poskakaliśmy). Taka przyjemność to jest ok. 1500
zł za używane, podstawowe modele, do ciężkich tysięcy za sprzęt najwyższej
klasy. W końcu możemy się wybrać na przejażdżkę w stylu XC (Cross Country)
czyli „spokojne” jeżdżenie po lesie. Spokojne w odniesieniu do wersji
ekstremalnych (freeride – jazda po wcześniej przygotowanych trasach, z dużą
prędkością, dużymi hopami i dużym ryzykiem ciężkich wypadków. Downhill –
jeszcze trudniejsza dyscyplina, pędzenie w dół na złamanie karku, również po
wcześniej przygotowanych trasach. 50 km/h po ścieżce, która ma szerokość metra,
półtora to tam chleb powszedni). W XC poradzimy sobie na rowerze bez amortyzatora,
na tzw. markeciaku, czyli rowerze z marketu jak sama nazwa wskazuje. Rzecz
jasna na dobrym sprzęcie jeździ się zupełnie inaczej i wrażenia z jazdy różnią
się znacznie, ale na początek wystarczy jakikolwiek rower górski. W tym stylu
będziemy mknąć po stosunkowo płaskim terenie, chociaż zdarzają się momenty,
kiedy trzeba podjechać lub zjechać. Jest to jedna z najbardziej dostępnych dla
nas odmian kolarstwa. Do jazdy polecam tereny poza Wrocławiem, okolice Wojnowic
i Mrozowa (za Leśnicą) możemy przejechać się tam trasami przygotowywanymi pod
znane zawody – Bike Maraton. Zima to świetny czas, żeby przygotować sprzęt na
następny sezon! Przygotować bądź wypatrzyć okazję w sklepie, da się kupić rower
za 1000-1300 zł taniej. Sprawdzone przeze mnie.
Kolejnym dosyć niecodziennym sposobem na spędzenie weekendu
jest airsoft. „Co to jest?” zapytacie. To strzelanie z karabinów na kulki, tyle
że w trochę bardziej „profesjonalnym” wydaniu. To znaczy, staramy się mieć jak
najwięcej oryginalnego sprzętu (dążymy do rekonstrukcji – cały nasz sprzęt
pochodzi z wojska danego kraju/jednostki), działamy według taktyk wojskowych –
trenujemy czyszczenie pomieszczeń, walkę w terenie leśnym, patrolowanie, i
wiele wiele innych, mamy wierne kopie karabinków – tylko na kulki. Tutaj trzeba
mieć trochę więcej pieniędzy, ale wrażenia również są lepsze. Sprzęt można
oczywiście dokupować z czasem na początek trzeba mieć replikę (od 400 zł do
kilku tysięcy) i okulary, tutaj nie warto żałować pieniędzy, chodzi o nasze
jedyne oczy. Przydałby się mundur, aczkolwiek to nie jest niezbędne. Kiedy już
będziemy mieli ten podstawowy sprzęt, warto znaleźć sobie kogoś z kim będziemy
się strzelać, tzw. „team”. Ten znaleźć nietrudno, wystarczy zapytać na
wszechobecnym Facebooku. Bardziej zaawansowani gracze asg jeżdżą na Milsimy,
czyli działania bojowe w wersji airsoftowej. Na milsimie jesteśmy zdani na
swoje umiejętności, swój sprzęt i swój team, mamy do wykonania scenariusz, np.
walka o kontrolę nad dzielnicami. Takie działania trwają 2-3 dni, zdarzają się
dłuższe, ale sporadycznie. Airsoft gwarantuje nieporównywalnie większe
przeżycia od „realistycznego” Battlefielda, czy jakiejkolwiek innej gry
komputerowej (a jeśli policzyć ceny komputera + wszystkich gier, to koszty są
porównywalne).
Następną propozycją, poniekąd zbliżoną do asg, jest
survival. Słysząc słowo „survival” większość myśli, że polega to na wyjściu w
las w samej bieliźnie (albo i bez), skakaniu po drzewach, jedzeniu liści i
robaków, picie krwi upolowanych zwierząt, bądź też brudnej wody z kałuż. Nie,
to nie jest survival. Są różne opinie na ten temat. Ja uważam że najtrafniejsza
definicja to: „Survival to jak najlepsze wykorzystanie dostępnych środków”, ale
o tym w osobnym artykule. Survival łączy się ze światem militariów, głównie pod
kątem sprzętu w nim używanego. Do uprawiania survivalu nie trzeba dużo, znów
najbardziej potrzebne są chęci... i przydaje się grupa przyjaciół-zapaleńców,
którzy są gotowi przeżyć z nami każdą pogodę w każdym miejscu. Na początek
wystarczy karimata, śpiwór i plandeka/namiot i już można jako tako zasmakować
życia survivalowca w weekend. Najważniejszą sprawą w sztuce przetrwania jest
myślenie. Idąc do lasu przychodzimy do kogoś w odwiedziny, nie idziemy do
siebie. To, co przynieśliśmy, zabieramy. Jeśli coś nam nie jest potrzebne, nie
używamy, nie niszczymy bez potrzeby. To zajęcia dla odpowiedzialnych. Jest to
naprawdę ciekawa opcja na nudne weekendy, ale niestety może być trochę
problemów z przygotowaniem wyjazdu – trzeba zadbać o: pożywienie, zabezpieczenie
medyczne, wszystko, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo – telefon, komfort
termiczny, ochronę np. przed zwierzętami, deszczem.
Na tym zakończę artykuł rozpoczynający cykl o niecodziennych
sposobach na spędzenie wolnego czasu. Rozwinięcie tych, a także inne ciekawe
zajęcia w kolejnych artykułach. Następne części już wkrótce !
Krzysiek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.