piątek, 20 marca 2015

Kącik muzyczny.



Cześć!
W tym numerze Gimpressu chciałabym opowiedzieć Wam trochę o zespole The Pixies. Być może, skądś ich kojarzycie i nie jest to tylko pogłos echa z tyłu głowy, ale może jakieś faktyczne wspomnienie. Rok temu wszędzie można było dopatrzeć się plakatów zapraszających na Orange Warsaw Festiwal, a głównymi gośćmi imprezy mieli być właśnie The Pixies. Oczywiście się pojawili, zrobili artystyczne zamieszanie, zagrali kilka swoich najbardziej rozpoznawanych piosenek i pojechali sobie. Może nie było aż takiej zadymy jak na Wyspach Brytyjskich, gdy grali Beatlesi albo jak w Dublinie podczas koncertu U2, ale to miło ze strony muzyków w wieku naszych dziadków, że zechciało im się odwiedzić polskich fanów. The Pixies to „zespół rockowy założony w Bostonie w 1986 roku. Znacznie wyprzedzali swój czas, ich wpływ jest widoczny szczególnie w ostatnich latach, kiedy to w utworach bardzo wielu zespołów indie rockowych można zauważyć inspirację muzyką tego kwartetu. Do fascynacji muzyką Pixies przyznawał się między innymi Kurt Cobain, uznając ją za najważniejszą inspirację dla twórczości Nirvany. Wśród admiratorów zespołu byli także David Bowie, PJ Harvey, U2, The Strokers oraz Radiohead, którego lider Thom Yorke powiedział, że "gdy był w szkole, Pixies zmieniło jego życie". Charakterystycznymi cechami Pixies są: prosta melodia, melodyjne, popowe refreny, gitarowe zgrzyty, wrzaskliwy i  zawodzący wokal Black Francisa, śpiewny Kim Deal oraz surrealistyczne, pełne niezrozumiałych metafor teksty” – tak pisze Wikipedia o The Pixies. Zgadzam się J Płyta, o której chciałam Wam opowiedzieć, nosi tytuł „Doolittle”. Wydano ją w 1989 roku i jest trzecim albumem studyjnym grupy. W 2003 album został sklasyfikowany na 226. miejscu listy 500 albumów wszech czasów magazynu Rolling Stone. W roku 1995 Recording Industry Association of America nadał albumowi status złotej płyty. „Doolittle” jest moją ulubioną płytą tego zespołu. Chciałabym Wam coś konkretnego o niej napisać, ale jest tak psychodeliczna i niejasna w odbiorze, że jej interpretację pozostawiam słuchaczowi. Mogę Was tylko zachęcić, co też czynię J A na dobry początek i ciekawą przygodę z zespołem polecam Wam piosenkę Pixies „Magdalena”. Taki mój żarcik J A czy tekst piosenki można utożsamiać ze mną – nie wiem… Pozostawiam tę ocenę znajomym J Miłej zabawy!
                                                                                              Magda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.