Cześć!
W tym numerze Gimpressu chciałabym opowiedzieć Wam trochę o
zespole The Pixies. Być może, skądś ich kojarzycie i nie jest to tylko pogłos
echa z tyłu głowy, ale może jakieś faktyczne wspomnienie. Rok temu wszędzie
można było dopatrzeć się plakatów zapraszających na Orange Warsaw Festiwal, a
głównymi gośćmi imprezy mieli być właśnie The Pixies. Oczywiście się pojawili,
zrobili artystyczne zamieszanie, zagrali kilka swoich najbardziej rozpoznawanych
piosenek i pojechali sobie. Może nie było aż takiej zadymy jak na Wyspach
Brytyjskich, gdy grali Beatlesi albo jak w Dublinie podczas koncertu U2, ale to
miło ze strony muzyków w wieku naszych dziadków, że zechciało im się odwiedzić
polskich fanów. The Pixies to „zespół rockowy założony w Bostonie w 1986 roku.
Znacznie wyprzedzali swój czas, ich wpływ jest widoczny szczególnie w ostatnich
latach, kiedy to w utworach bardzo wielu zespołów indie rockowych można
zauważyć inspirację muzyką tego kwartetu. Do fascynacji muzyką Pixies
przyznawał się między innymi Kurt Cobain, uznając ją za najważniejszą
inspirację dla twórczości Nirvany. Wśród admiratorów zespołu byli także David
Bowie, PJ Harvey, U2, The Strokers oraz Radiohead, którego lider Thom Yorke
powiedział, że "gdy był w szkole, Pixies zmieniło jego życie".
Charakterystycznymi cechami Pixies są: prosta melodia, melodyjne, popowe
refreny, gitarowe zgrzyty, wrzaskliwy i zawodzący
wokal Black Francisa, śpiewny Kim Deal oraz surrealistyczne, pełne
niezrozumiałych metafor teksty” – tak pisze Wikipedia o The Pixies. Zgadzam się
J
Płyta, o której chciałam Wam opowiedzieć, nosi tytuł „Doolittle”. Wydano ją w
1989 roku i jest trzecim albumem studyjnym grupy. W 2003 album został
sklasyfikowany na 226. miejscu listy 500 albumów wszech czasów magazynu Rolling
Stone. W roku 1995 Recording Industry Association of America nadał albumowi
status złotej płyty. „Doolittle” jest moją ulubioną płytą tego zespołu.
Chciałabym Wam coś konkretnego o niej napisać, ale jest tak psychodeliczna i
niejasna w odbiorze, że jej interpretację pozostawiam słuchaczowi. Mogę Was
tylko zachęcić, co też czynię J A na dobry początek i ciekawą przygodę z zespołem
polecam Wam piosenkę Pixies „Magdalena”. Taki mój żarcik J
A czy tekst piosenki można utożsamiać ze mną – nie wiem… Pozostawiam tę ocenę
znajomym J
Miłej zabawy!
Magda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.